Aktualności Satori
Dom wydrukowany w 22 godziny
30 czerwca 2020
25 czerwca br.
w Czeskich Budziejowicach zakończono budowę konstrukcji pierwszego czeskiego
domu korzystając z technologii druku 3D. PRVOK „wydrukowano” z prędkością
15 centymetrów na sekundę w 22
godziny (łącznie ze ściankami wewnętrznymi), zużywając 17 ton specjalnego
betonu zawierającego nanowłókna polipropylenowe. – Przez 28 dni beton
stwardnieje. Później zainstalowany
zostanie zielony dach, podłogi, okablowanie, okna i drzwi itp. ”- mówi
autor budynku, rzeźbiarz Michal Trpák . Ściany wybudowano z podwójnej
warstwy, która zostanie wypełniona materiałem izolacyjnym.

– Pomagamy spełniać te marzenia. Każdy może sam zaprojektować dom
na zamówienie. Jest szybki i niedrogi” – zachwala na swojej stronie
internetowej Buřinka, firma
budowlana należąca do Czeskiej Kasy Oszczędnościowej (Česká Spořitelna), największego komercyjnego banku
w Czechach. Buřinka nawiązała współpracę z rzeźbiarzem i wizjonerem Michałem Trpákiem, pasjonującym się wykorzystaniem nowoczesnych technologii w architekturze. Jesienią
2019 r. rozpoczęto rozmowy na temat możliwości zbudowania przyjaznego dla
użytkownika i wartościowego architektonicznie budynku przy pomocy drukarki 3D.
Impulsem do rozpoczęcia eksperymentu były też obawy firmy, spodziewającej się
niedoboru pracowników zagranicznych, będącego efektem pandemii COVID-19. – Naszym
obowiązkiem jest ograniczenie negatywnych skutków znacznego osłabienia rynku
budowlanego oraz jak największe wsparcie firm budowlanych i klientów – powiedział Libor
Vošický, prezes zarządu Buřinka, cytowany w komunikacie prasowym firmy.

Konstrukcja
drukowana była z prędkością 15 centymetrów na sekundę, co
stanowi 2% możliwej do wykorzystania mocy. Sam robot pochodzi z warsztatów
inicjatywy Trpák Scoolpt. „Młody architekt i programista Jiří Vele przeprogramował robota samochodowego do
drukowania betonu 3D w taki sposób, aby zamiast prostych ruchów stosowanych w
przemyśle motoryzacyjnym, poruszał się on wzdłuż złożonej geometrii kształtu
domu – wyjaśnił Michal Trpák.

PRVOK jest nie
tylko bardzo ekonomiczny – w porównaniu z tradycyjnymi domami pasywnymi
domy drukowane mogą zaoszczędzić do 50% wszystkich kosztów i są budowane siedem
razy szybciej – ale też bardziej przyjazny środowisku. Jak podaje Buřinka w porównaniu z budynkami z cegły druk 3D
generuje nawet o 20% mniej emisji CO2. Michal Trpák przekonuje pół żartem – pół
serio, że w przyszłości potencjalni właściciele, o ile znudzi im się obecne
lokum, będą mogli zutylizować ten dom i jego pozostałości wykorzystać do
wydrukowania sobie nowego.

Obecnie PRVOK zdobywa
wymagane certyfikaty i przechodzi próby techniczne. We współpracy z Centrum
Eksperymentalnym Wydziału Inżynierii Lądowej Politechniki Czeskiej w maju br. przeprowadzono
test odporności mechanicznej i stabilności na wydruku próbnym jednej trzeciej
domu. Wewnętrzna ściana nośna została przetestowana przy obciążeniu 50
ton, co odpowiada dwóm załadowanym ciężarówkom pełnym żwiru. Badanie
wykazało, że konstrukcja może wytrzymać większe obciążenie, niż ciężar śniegu
podczas lawiny.

Dom ma powierzchnię
43 metrów kwadratowych, na której zaplanowano salon z kuchnią, sypialnię i
łazienkę Od 18 sierpnia br. PRVOK będzie
zacumowany na wyspie Střelecký, gdzie będzie można go zwiedzić.
(raj)
Źródło: Stavební
spořitelna Česká spořitelna (Buřinka)
Łazików marsjańskich COVID-19 nie przestraszył
26 czerwca 2020
Pandemii
koronawirusa nie udało się pokrzyżować planów organizatorom i między 11 a 13
września br. na terenie Politechniki Świętokrzyskiej w Kielcach odbędzie się
kolejna, szósta już edycja ERC Space
& Robotics Event – największych w
Europie międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich. 45 drużyn z 15 krajów
świata rywalizować będzie w innej formule.

Głównym elementem European Rover Challenge (ERC) jest międzynarodowy
konkurs tzw. analogów łazików marsjańskich, w którym uczestniczą studenci,
absolwenci i pracownicy naukowi uczelni wyższych z całego świata. Drużyny
złożone są z kilkunastu osób, które przez dwanaście miesięcy ciężko pracują nad
przygotowaniem w pełni funkcjonalnego robota marsjańskiego nowej generacji. W
skład każdego z zespołów wchodzą m.in. specjaliści od mechatroniki, automatyki,
robotyki, autonomiczności, łączności czy nawigacji. Towarzyszą im działy
związane z administracją, zarządzaniem zespołem, promocją i finansami. . Od
2014 r. konkurs organizowany jest w Polsce

Konkurencje rozgrywane w ramach ERC odbywają się na torze zwanym Mars Yardem.
Mars Yard powstaje z kilkudziesięciu ton ziemi, barwionej tak, aby przypominała
kolorem tę, którą znajdziemy na Czerwonej Planecie. Nieprzypadkowy jest także
układ i topografia areny, na której walczą roboty. Każdy metr MarsYardu został
przemyślany i zaaranżowany w taki sposób, aby postawić roboty przed różnorodnymi
wyzwaniami i w pełni sprawdzić ich możliwości. Znalazły się na nim kratery,
wzniesienia, a także kilka ton różnych głazów i kamieni. Łaziki muszą poradzić sobie
ze zboczami o różnej stromości – niektóre miejsca były bardziej płaskie – ale
na torze znalazły się też takie, pod które nie wszystkie pojazdy dadzą radę podjechać.
Dodatkowo na torze znajdują się duże głazy, które trzeba ominąć, twórcy
pojazdów muszą również uwzględnić różną spoistość gleby – na niektórych
fragmentach toru można było się w niej łatwo zakopać (co przydarzyło się jednemu z łazików).

Ekipy rywalizują w pięciu konkurencjach, opracowanych na podstawie na
podstawie planów kolejnych misji eksploracyjnych NASA, czy ESA:
Science Task –zadanie polega na pobraniu za pomocą dowolnej
metody próbek ziemi, w tym jednej z głębokiej warstwy Mars Yardu (np. poprzez
wiercenie) i odpowiednim ich zabezpieczeniu do analizy;
Maintanance Task – zespoły muszą pokonać robotem wyznaczoną trasę
do panelu kontrolnego, na którym należy wykonać szereg operacji manualnych, na
przykład: przełączanie włączników do właściwych pozycji, pomiar parametrów
elektrycznych, obserwacja paneli kontrolnych;
Collection Task – pojazdy muszą odnaleźć i zebrać pojemniki z
próbkami z trzech różnych lokalizacji, a następnie bezpiecznie dostarczyć je do
wyznaczonego punktu;
Traverse Task – polega na odnalezieniu punktów rozmieszczonych
na Mars Yardzie, jednak w jego trakcie zawodnicy nie mogą korzystać z widoku kamery
umieszczonej w pojeździe. Pojazdy powinny same nawigować, bazując na
mapie terenu;
Presentation Task – drużyny w określonym czasie mają zaprezentować
swój zespół, poszczególne etapy powstawania projektu oraz największe wyzwania,
z jakimi musiały się zmierzyć podczas konstrukcji robota. Członkowie zespołu
muszą też być przygotowani na ewentualne pytania jurorów

W tym roku, ze względu na wymogi sanitarne wynikające z zagrożenia
epidemiologicznego, zawody zmieniły formułę.
„W ramach tegorocznej odsłony zawodów zaprojektowana zostanie wirtualna
platforma odwzorowująca w detalach, sztuczny tor marsjański. Za jej
pośrednictwem drużyny będą miały za zadanie stworzyć odpowiednie algorytmy i
zaprogramować robota do startu w rywalizacji. Następnie, sterując zdalnie
pojazdem poruszającym się fizycznie po torze zlokalizowanym na kampusie
Politechniki Świętokrzyskiej, zawodnicy wezmą udział w dwóch konkurencjach
terenowych, odzwierciedlających zadania wykonywane przez łaziki na powierzchni
Marsa.”- informuje portal Nauka w Polsce.

Przebieg imprezy będzie transmitowany online. Zaplanowane są warsztaty i
konferencje z prelegentami m.in. z zagranicznych agencji kosmicznych.
(raj)
Fot. European Rover Challenge
czytaj dalej >>>Inteligentny pies-robot
23 czerwca 2020
Potrafi
ominąć przeszkodę, wejść po schodach, przemierzyć nierówny teren. Jeśli trzeba
– na ugiętych „łapach” przejdzie pod rurociągiem. Przypominające głowę ramię
zakończone jest częścią chwytną – na jednym z filmów reklamowych przynosi swemu
„panu” zdjętą z kuchennego blatu puszkę piwa. Ramię wyposażone jest w
stabilizator – część chwytna pozostaje w tym samym, zaplanowanym miejscu również
wtedy, gdy całe urządzenie porusza się. Trafia tam, gdzie nie są w
stanie dotrzeć roboty kołowe, przenosząc ładunek o ciężarze niemożliwym do
udźwignięcia przez powietrzne drony. Ma „oczy dookoła głowy” (poziome pole
widzenia – 360 stopni) i system pozwalający rozpoznać i ominąć przeszkody. Może
być prowadzony zdalnie lub poruszać się samodzielnie w trakcie autonomicznych
misji.

16 czerwca
2020 r. firma Boston Dynamics rozpoczęła sprzedaż robota Spot Explorer. Nie jest
tani – podstawowy model, wymagający uzupełnienia o szereg akcesoriów i dodatkowych
urządzeń, kosztuje 74,5 tys. USD. Na dodatek jest dostępny wyłącznie na terenie
Stanów Zjednoczonych. Wcześniej był dostępny dla firm i instytutów badawczych w
formie krótkoterminowej dzierżawy w ramach programu Early Adopter. Sprawdzano możliwość
wykorzystania robotów w różnych środowiskach, w tym w elektrowniach, wycofanych
z eksploatacji obiektach jądrowych, we wnętrzach kopalni, na morskich platformach wiertniczych,
w halach produkcyjnych,
laboratoriach badawczych i na placach budów. Niezwykłe zadanie „postawili”
przed psem-robotem artyści słynnego Cirque du Soleil, wykorzystując
go jako „tancerza” w jednym z programów najsłynniejszego bodaj cyrku świata.
Spot Explorer jest stabilnym,
dynamicznie wyważonym, czworonożnym robotem, który może z łatwością poruszać
się w trudnym, nieznanym terenie. Roboty kołowe i gąsienicowe są
ograniczone przez schody, szczeliny, przeszkody na poziomie gruntu (okablowanie,
stopnie, progi, schody, niewielkie różnice wysokości w podłodze) Drony
dobrze sprawdzają się w monitorowaniu na zewnątrz budynków i budowli, ale mają
trudności z wnętrzami, na dodatek są ograniczone niewielką żywotnością baterii,
małym udźwigiem czy powtarzalnością ścieżki przelotu. Mobilność podobna do
tej, jaką ma człowiek, pozwala czworonożnemu Spot-owi na znacznie większą swobodę.
Możliwości
Spot Explorer
ograniczone są niemal wyłącznie potrzebami i wyobraźnią jego przyszłych
użytkowników w różnych branżach, od budownictwa po ropę i gaz, energię, media,
bezpieczeństwo publiczne, górnictwo, rozrywkę i badania naukowe. Spot samodzielnie
nawiguje wokół przeszkód na swojej drodze lub wokół niej, korzystając z
mapowania w czasie rzeczywistym. Jest również wyposażony w Autowalk – łatwą
w użyciu funkcję tabletu, która pozwala użytkownikom nagrywać i odtwarzać
autonomiczne misje. Po
wyposażeniu urządzenia np. w lampę UV-C można go wykorzystać do dezynfekcji
dowolnej przestrzeni, namiotów szpitalnych lub stacji metra. Po podłączeniu do „psiego”
grzbietu specjalnej kamery urządzenie może analizować kolorowe obrazy, w tym
odczytywać mierniki pomiaru ciśnienia, przepływu czy temperatury. Dzięki 30-krotnemu
zoomowi optycznemu można te wskaźniki rejestrować z daleka. Wyposażone w odpowiednie
urządzenia i oprogramowanie może wykrywać wycieki wody i pary wodnej wokół
roślin, wykrywać odbiegające od normy dźwięki sygnalizujące awarie (zgrzytanie,
wibracje), punkty o zbyt wysokiej temperaturze na maszynach lub przewodach
elektrycznych, wyciek gazu, nadmierne promieniowanie w reaktorach jądrowych czy
w pobliżu miejsc katastrof. Po wybuchu czy trzęsieniu ziemi może bez ryzyka dla
jego operatorów sprawdzić szczelność tunelu czy rurociągu.

W nowe
funkcje wyposażono urządzenie po pytaniach otrzymywanych ze szpitali, zainteresowanych
wykorzystaniem ich w opanowaniu epidemii COVID-19. Jeden ze szpitali zwrócił na
przykład uwagę na fakt, że w procesie przyjmowania i selekcjonowania osób
zgłaszających się do szpitali w ciągu jednego tylko tygodnia aż jedna szósta
część personelu zarażona została koronawirusem. Wykorzystanie robota w specjalnych
namiotach, w których przyjmowani są potencjalni nosiciele, mogłoby zmniejszyć liczbę
lekarzy i pielęgniarek narażonych na zakażenie.

Próby
przeprowadzono w Brigham and Women’s Hospital w Bostonie. Zespół
medyczny wykorzystywał tam robota jako mobilną platformę telemedyczną, umożliwiającą
zdalną segregacje pacjentów. Za pomocą iPada i dwukierunkowego radia zamontowanego
na grzbiecie robota można było prowadzić wideokonferencje z pacjentami. Wyniki
okazały się na tyle obiecujące, że w Boston Dynamics badane są możliwości wykorzystania
technologii
kamer termowizyjnych do pomiaru temperatury ciała i obliczania częstości oddechów. Sprawdzane
są technologie umożliwiające zdalne określenie zmian skurczu naczyń krwionośnych
i mierzenie tętna. Oceniane są metody pomiaru nasycenia tlenem.

Inteligentny
pies-robot potrafi niemal wszystko, ale ogonem zamerdać nie potrafi. Tylko dlatego,
że nie ma ogona…

(raj)
Źródło,
ilustracje: Boston Dynamics

Ahoj wakacje!
20 czerwca 2020
Szkoła Jungów na pokładzie Magnolii i Forsycji zakończyła tegoroczne wydanie dziecięcego uniwersytetu.
czytaj dalej >>>Buty z liści ananasa
18 czerwca 2020
Po butach z liści ananasa i kaktusa wprowadzają na rynek obuwie wykonane
ze skórki od jabłek. „Oddycha, jest trwała, a jej faktura
odzwierciedla wygląd naturalnej skóry. Dodatkowo jest przyjazna środowisku” –
zachwala producent, firma BOHEMA Clothing z Podkarpacia.

BOHOEMA
Clothing zasłynęła jako pierwszy polski producent oferujący buty z pinatexu – innowacyjnej,
naturalnej tkaniny, wykonanej z odpadowego włókna liścia ananasa. Pinatex wynalazła hiszpańska projektantka wyrobów
skórzanych dr. Carmen Hijosa. Pracując w branży skórzanej na Filipinach
postanowiła poszukać materiału, który mógłby zastąpić zwierzęcą skórę, nie
tracąc przy tym jej jakości i trwałości. Zainteresowała się naturalnym
materiałem, z którego wykonana była „Barong Tagalog” – tradycyjna filipińska koszula, noszona
bez podszewki na podkoszulku i wykonana z włókien ananasa. Postanowiła
udoskonalić technikę produkowania tej tkaniny i po siedmiu latach prób,
doświadczeń i eksperymentów stworzyła materiał, który spełnił jej oczekiwania.
Pinatex jest lekki i wytrzymały, można go
farbować, ozdabiać wzorami i nadawać wykonywanym z niego wyrobom różne kształty.

Do wytworzenia jednego metra kwadratowego pinatexu, potrzeba około 480
liści (z około 16 owoców). Do tej pory zbierano tylko owoce, liście stanowiły
odpad, marnowały się. Pinatex jest więc ubocznym produktem ananasowych plonów. Dla
weganina to niewątpliwie dodatkowa zaleta – do jego wyprodukowania nie potrzeba
dodatkowej ilości wody, nawozów czy pestycydów. Bardzo przypomina
naturalną skórę.
Na pomysł wykorzystania pinatexu
Sebastian Szypuła, założyciel i projektant BOHEMA Clothing, wpadł siedem lat
temu.
– Sebastian jest weganinem
Szukał ekologicznej alternatywy dla produktów dostępnych już na rynku. Po kilku
latach poszukiwań doszliśmy do wniosku, że będziemy robić buty z innowacyjnych,
wegańskich materiałów: skóry ananasa i skóry kaktusa – mówi Wiktoria Wiertel,
współwłaścicielka firmy, w filmie opublikowanym na stronie internetowej dziennika
„Puls Biznesu”.
Po pewnym czasie pinatex zyskał konkurenta – pochodzące z Meksyku desserto, czyli
skórę z kaktusa. BOHEMA Clothing, prawdopodobnie jako pierwsza na świecie,
a na pewno w Polsce, zaprojektowała właśnie obuwie z opuncji.

Wszystkie
nasze buty produkowane są na Podkarpaciu w rodzinnym, małym zakładzie
produkcyjnym, pod okiem taty i mamy, którzy z wykształcenia są szewcami. – To daje nam duże pole do podpisu, bo mamy
konstruktora, szwaczkę i szewca, którzy wspierają nas na każdym etapie
produkcji. Po tym jak wyprodukujemy już prototyp buta, testujemy go na różnych
nogach, w różnych okolicznościach. I tak po kilku próbach, tygodniach,
miesiącach, but pojawia się na półce – mówi Sebastian Szypuła.
– Po zaprojektowaniu buta wykonujemy prototyp i testujemy go: mrozimy,
wyginamy, robimy testy wodoodporności. Chcemy mieć pewność, że nasz klient
dostaje produkt najwyższej jakości produkt. Sprawdzamy ich zachowanie w różnych
okolicznościach, na różnych nogach. Najczęściej moich – śmieje się Weronika

Chociaż materiały, z których tworzy marka
pochodzą z zagranicy, to wszystkie inne komponenty (obcasy, podeszwy, metki,
opakowania) wytwarzane są na miejscu, na Podkarpaciu. Buty powstają z roślinnych,
wegańskich materiałów, ale osadzone są na trwałej, wysokogatunkowej gumie. Mając
świadomość tego, jak długo rozkłada się ten surowiec i chcąc zminimalizować jego szkodliwość dla środowiska, firma uruchomiła specjalny
program lojalnościowy dla swoich klientów. Zamiast wyrzucić buty, które po jakimś
czasie się zużywają, klienci mogą odesłać je do producenta, który da podeszwom „drugie
życie”. Klient uzyskuje w ten sposób zniżkę na kolejne zakupy.
BOHEMA Clothing produkuje nie tylko buty. Firma dołączyła
właśnie do innych polskich producentów tworzących już torebki i ubrania z tego
materiału
– Mam nadzieję, że w przyszłości
nasze produkty będą w 100 procentach biodegradowalne i rozkładalne – mówi Sebastian Szypuła.
(raj)
Fot. BOHEMA
Clothing
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- kwiecień 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- lipiec 2017