Aktualności Satori
Pływające farmy słoneczne
31 sierpnia 2020
Zaledwie siedem
tygodni trwała rozpoczęta w lutym 2020 r. budowa farmy słonecznej Bomhofsplas na
18-hektarowym jeziorze w Zwolle w Holandii, składającej się z 73 000 modułów
fotowoltaicznych, 13 pływających transformatorów i 192 falowników. Wytworzona w niej energia elektryczna
jest oferowana bezpośrednio mieszkańcom i firmom Zwolle, jest w stanie zasilić ponad 7200
gospodarstw.

Bomhofsplas jest czwartą instalacją
tego typu, zrealizowaną w ciągu półtora roku w
Holandii przez niemiecki koncern BayWa r.e. Wcześniej zakończono projekt Weperpolder
o mocy 2 MW, elektrownię Tynaarlo o mocy 8,4 MW oraz Sekdoorn zbudowaną z
blisko 40 tysięcy paneli słonecznych o mocy moc 14,5 MW, umożliwiającej zasilanie
energią słoneczną prawie 4000 gospodarstw domowych. BayWa r.e. planuje budowę
kolejnych pływających projektów fotowoltaicznych w Holandii o łącznej mocy
około 100 MW.
Rynek wodnych elektrowni słonecznych rozwija się bardzo dynamicznie. W rozwój tego typu instalacji inwestują m.in. Korea Południowa, Chiny,
Tajlandia, Indie, Portugalia, Francja Wielka Brytania czy USA. Pływające
parki słoneczne mogą być instalowane na eksploatowanych zbiornikach wodnych,
wodach hodowlanych lub jeziorach w dawnych odkrywkowych kopalniach węgla
brunatnego, żwiru czy piasku. Jak
wynika z analiz niemieckiego Instytutu Badań nad Energią Słoneczną im.
Fraunhofera, potencjał pływających instalacji fotowoltaicznych tylko na jeziorach
górniczych, wyłączonych z eksploatacji turystycznej czy rekreacyjnej, w samych
Niemczech szacowany jest na 15 GW. Badanie przeprowadzone przez Grupę
Banku Światowego zidentyfikowało potencjał dla Europy na poziomie20 GW, jeśli wykorzystany
zostanie tylko 1% powierzchni sztucznych zbiorników słodkowodnych. W USA naukowcy z Narodowego Laboratorium Energii Odnawialnej
(NREL) wyliczyli, że pływająca fotowoltaika zainstalowana na ponad 24 tys. sztucznych
zbiornikach może wytworzyć około 10 procent rocznej produkcji energii
elektrycznej w tym kraju

Potencjał jest więc ogromny. Zwłaszcza, że są one skuteczną odpowiedzią na
zarzuty sceptyków dowodzących, że instalacje fotowoltaniczne o odpowiedniej
mocy budowane na lądzie wymagają przykrycia dużej ilości gruntów. Pływające
elektrownie solarne wykorzystują wody akwenów wyłączonych z eksploatacji, mogą
być budowane bez konieczności dzierżawienia czy wykupu gruntów a ich montaż nie
wymaga na przykład usuwania drzew czy wycinania lasów. Istotnym jest fakt, że
panele słoneczne montowane na wodzie są wydajniejsze. Jak informuje portal
biznesalert.pl wydajność standardowych
paneli słonecznych spada wraz ze wzrostem temperatury powietrza, dlatego w
krajach, gdzie wysoka temperatura występuje przez cały rok, instaluje się
układy chłodzące ogniwa. Panele słoneczne mogą nagrzewać się do 65 stopni
Celsjusza (według energysage.com), co powoduje znaczny spadek wydajności. W
przypadku pływających elektrowni, czynnikiem chłodzącym może okazać się
zbiornik wodny, na którym są instalowane. Wyższe w porównaniu z budową typowej
elektrowni słonecznej na lądzie są natomiast koszty technologii. Można jednak
założyć, że wraz z rozwojem tej formy pozyskiwania energii koszty te będą
spadać.

Bomhofsplas to największa pływająca
elektrownia słoneczna w Europie. Na świecie największa pływająca elektrownia słoneczna została wybudowana w Chinach, w
prowincji Anhui. Wybudowała ją firma CECEP we współpracy z francuskim
specjalistą w dziedzinie pływających systemów solarnych Ciel & Terre. Chiński
rekordzista to 13 wysepek fotowoltaicznych zainstalowanych na powierzchni 140
hektarów. Farmę uzupełnia 18 kilometrów nowej linii napowietrznej o mocy 110 V.
Jak podaje portal globenergia.pl w projekcie wykorzystano monokrystaliczne
moduły chińskiego producenta LONGi Solar. Centralne falowniki zostały umieszczone
na platformach na palach na linii brzegowej zalanego kamieniołomu. Do projektu
użyto 1500 kotwic śrubowych i zakopano je na głębokościach rzędu 8-15 metrów, w
zależności od ukształtowania dna zbiornika. Pływająca elektrownia ma generować
do 77,7 MW energii elektrycznej. Taka
ilość energii pozwoli na pokrycia zapotrzebowania na energię aż 21 000
gospodarstw domowych.

Pierwsze próby realizacji instalacji fotogalwanicznych na wodzie podjęto również
w Polsce. Na zbiorniku
wodnym w Łapinie, w gminie Kolbudy (powiat gdański), spółka ENERGA OZE planuje instalację paneli słonecznych o łącznej mocy 10 MW na zbiorniku
wodnym obok eksploatowanej już Elektrowni Wodnej Łapino. Powierzchnia paneli ma
wynieść pół hektara (1,25% powierzchni
zbiornika). Wcześniej spółka testowała
to rozwiązanie w programie pilotażowym.
„Zaletą instalacji PV na wodzie,
braną pod uwagę przez spółkę przy decyzji o tej inwestycji, jest między innymi
zwiększona (nawet o około 10%) wydajność wytwarzania energii w porównaniu do
naziemnych farm fotowoltaicznych. Ponadto, wskazuje się pozytywny wpływ przez
potencjalnie zmniejszoną intensywność parowania wody ze zbiorników wodnych, jak
również rozwoju glonów w tych zbiornikach – informuje Energa OZE” –
informuje spółka w komunikacie prasowym.

– Przeprowadziliśmy rozmowy z
inwestorem chcąc zabezpieczyć nasze interesy, aby farma nie obniżyła walorów
środowiskowych, krajobrazowych czy turystycznych – mówi wójt Andrzej Chruścicki
podczas sesji rady gminy (marzec 2020 r.), w trakcie której Grupa ENERGA
prezentowała swój innowacyjny projekt – Jezioro w Łapinie cieszy się dużym
powodzeniem wśród amatorów pływania kajakiem czy rowerem wodnym i chodziło nam o
to, aby jedna inwestycja nie zablokowała tego rodzaju atrakcji. Z naszych
uzgodnień wynika, że sama farma będzie zlokalizowana przy samej tamie na
obszarze nie przekraczającym 0,5 ha, więc zajmie tylko maleńką część tego
dużego zbiornika. Myślę, że prezentacja podczas sesji rozwiała większość
wątpliwości jakie mieli mieszkańcy – mówił wójt, cytowany przez „Pruszcz Gdański.
Nasze Miasto”.
(raj)
Źródło: baywa-re.com, biznesalert.pl,
globenergia.pl, ENERGA OZE, „Pruszcz Gdański. Nasze Miasto”
Statek o pięciu kadłubach
28 sierpnia 2020
Coraz bardziej rygorystyczne przepisy
środowiskowe i rosnące koszty paliwa zmuszają firmy i organizacje żeglugowe
do poszukiwania alternatywnych rozwiązań, pozwalających na zmniejszenie kosztów
zasilania statków w niezbędną energię oraz na zaspokojenie rosnących wymagań
norm środowiskowych. Na całym świecie opracowywane są projekty mające na celu
wykorzystanie energii wiatru. Niektórzy z projektantów przekonują, przy sprzyjających wiatrach i właściwym
wykorzystaniu ich energii oszczędność paliwa może sięgnąć nawet do 50 procent.

STX Eoseas to innowacyjna koncepcja statku wycieczkowego,
opracowana przez grupę stoczniową STX Europe
oraz Stirling Development International SDI (biuro
projektowe specjalizujące się w projektowaniu, architekturze i inżynierii
statków pasażerskich). Mający 305 metrów długości i 60 metrów szerokości statek
wycieczkowy jest pentamaranem, a więc statkiem o pięciu kadłubach, zużywającym
– zgodnie z założeniami projektowymi – o połowę mniej paliwa, generującym
znacznie mniej szkodliwych substancji, wykorzystującym energię słoneczną i nowoczesne
metody recyklingu.

Wycieczkowiec
zasilany jest głównie przez cztery generatory – LNG-diesel,
jej napęd wspomagać ma sześć żagli na pięciu masztach (łączna powierzchnia – 12440 metrów kwadratowych). Dodatkową energię zapewnić mają
panele słoneczne, zainstalowane na pokładach biegnącej wzdłuż całego statku promenady
i na pokładzie górnym (ich powierzchnia to 8.300m², maksymalna moc – 108MW). Znajdująca
się na statku instalacja zgazowania odpadów organicznych wytwarza gaz możliwy
do wykorzystania w zespołach prądotwórczych. Podwójna powłoka kadłuba ma działać jako naturalny system
klimatyzacji. Świeża woda będzie wytwarzana za pomocą wysoce wydajnych
wielostopniowych parowników i odwróconej osmozy. Statek będzie wyposażony w
zaawansowany system oczyszczania ścieków (wód szarych i czarnych). Agregat
absorpcyjny umożliwi zbieranie wody deszczowej z górnych
pokładów. Wykorzystane zostanie nawet ciepło generowane przez silniki.

Cele projektowe Eoseas to zmniejszenie emisji dwutlenku
węgla o 50 procent, tlenku azotu o 90% i całkowite wyeliminowanie emisji dwutlenku
siarki oraz popiołu.
Sceptycy wskazują na wady tej koncepcji. Portal turystyczny Cruises By Linda (USA, Kanada) zwraca na przykład uwagę na fakt, ze maszty o wysokości dochodzącej do 100
metrów uniemożliwiłyby tej jednostce wpłynięcie do jakiegokolwiek portu z
mostem – takiego, jak San Francisco czy Nowy Jork. Nie byłaby też w stanie
wpłynąć na Bałtyk – otwarty w roku 2000
r. Öresundsbron (dun.
Øresundsbron), czyli most nad cieśniną Sund łączący Kopenhagę ze szwedzkim
Malmo, ma prześwit 57 metrów. Ci sami krytycy
przyznają, że gdyby potencjalny właściciel zrezygnował z żagli, to zaproponowane
przez projektantów rozwiązania nadal umożliwiłyby oszczędność energii na
poziomie 40% (w porównaniu z konwencjonalnymi wycieczkowcami o porównywalnej
wielkości).

Jako projekt koncepcyjny Eoseas być może nigdy nie zostanie wybudowany w
takiej formie, w jakiej został zaprezentowany. Jednak podobnie, jak samochody
koncepcyjne pokazywane podczas
najbardziej prestiżowych targów motoryzacyjnych, jest prezentacją trendów,
jakie w projektowaniu i produkcji wielkich
wycieczkowców będą obowiązywały w światowych stoczniach w najbliższych już
latach.
STX
Ecorizon – program
finansowany przez STX Europe i Radę Regionalną, mający na celu rozwój innowacyjnych, czystych
morskich technologii i alternatywy dla paliw ropopochodnych. Realizację
projektu rozpoczęto w 2009 roku po dwóch latach prac badawczo-rozwojowych. Ecorizon
składa się z pięciu głównych programów roboczych, obejmujących: zarządzanie
energią, zarządzanie emisjami do powietrza, gospodarkę wodną, zarządzanie
odpadami i zrównoważone projektowanie. Główną ideą programu jest uwzględnianie
czynnika środowiskowego statku na etapie projektowania, budowy i
eksploatacji. Długofalowym celem koncepcji jest zmniejszenie zużycia
energii niezrównoważonej do 50%.
(raj)
Żródła: marineinsight.com, cruisesbylinda.com, ship-technology.com
Fot: Stirling
Development International SDI
Zbuduj sobie własny helikopter marsjański!
25 sierpnia 2020
Jak już
informowaliśmy 30 lipca br. o godzinie 13:50 czasu polskiego z Przylądka Canaveral na Florydzie wystartował na „Czerwoną planetę” kolejny duży
łazik marsjański amerykańskiej agencji kosmicznej NASA. Nazywa się Perseverance (Wytrwałość). Zgodnie z planem ma wylądować 18 lutego 2021 roku. Swoje zadanie ma wykonywać przez przynajmniej
jeden rok marsjański (około 687 dni ziemskich).

Nie informowaliśmy jeszcze o tym, że
na pokładzie łazika Perseverance znajduje
się niewielki helikopter o nazwie Ingenuity (Pomysłowość). „Pierwszy
helikopter, usiłujący polecieć na inną planetę, to cud inżynierii” – zachwala
NASA na stronie internetowej projektu. Będzie też pierwszym urządzeniem, które
podejmie próbę kontrolowanego lotu na innej planecie. Ingenuity wyposażony został w cztery płaty wykonane z włókna węglowego,
rozmieszczone w dwóch wirnikach, które obracają się w przeciwnych kierunkach z
prędkością około 2400 obrotów na minutę – wielokrotnie szybciej, niż w helikopterze
pasażerskim na Ziemi. Posiada również innowacyjne ogniwa słoneczne,
baterie i inne komponenty. Ingenuity nie posiada przyrządów naukowych i
jest odrębnym eksperymentem od łazika Mars 2020 Perseverance.

Warunki, w których Ingenuity będzie próbował wznieść się nad powierzchnię „Czerwonej planety” znacznie
różnią się od tych, jakie panują na Ziemi. Rzadka atmosfera
Marsa utrudnia osiągnięcie wystarczającej nośności. Ponieważ atmosfera
Marsa jest o 99% mniej gęsta niż ziemska, Ingenuity musi być lekka, z łopatami
wirnika, które są znacznie większe i wirują znacznie szybciej niż to, co byłoby
wymagane dla helikoptera o masie Ingenuity na Ziemi. W Kreterze
Jezero, gdzie w lutym 2021 r. ma wylądować Perseverance z marsjańskim helikopterem na pokładzie,
będzie też bardzo zimno – nocą temperatura spada tam do minus
90 stopni Celsjusza i choć w laboratoriach testowano urządzenie w warunkach zbliżonych
do marsjańskich, to jednak skuteczność systemu zostanie zweryfikowana dopiero
na powierzchni Marsa. Ponadto kontrolerzy lotu na Ziemi nie będą w stanie
sterować helikopterem za pomocą joysticka. Opóźnienia w komunikacji są
nieodłączną częścią pracy ze statkiem kosmicznym na dystansach międzyplanetarnych. Polecenia
będą musiały być wysyłane z dużym wyprzedzeniem, a dane będą wracać ze statku
kosmicznego długo po każdym locie. W międzyczasie Ingenuity
będzie miała dużą autonomię w podejmowaniu samodzielnych decyzji dotyczących lotu
do wyznaczonego punktu docelowego i utrzymania odpowiedniej temperatury. Musi
wystartować, polecieć i wylądować przy minimalnej liczbie poleceń z Ziemi.

Jak informuje NASA 7 sierpnia br.
lecący na Marsa śmigłowiec po raz pierwszy naładował swój system zasilania –
sześć akumulatorów litowo-jonowych. Naładowano je do 35% maksymalnego poziomu –
przyjęto, że niski
stan naładowania jest optymalny dla kondycji baterii podczas rejsu na Marsa – przez osiem
godzin badając i analizując ich wydajność. – Była to pierwsza okazja do
przetestowania elektroniki Ingenuity od startu 30 lipca – powiedział
Tim Canham, kierownik operacyjny Mars Helicopter w Laboratorium Napędów
Odrzutowych NASA w Południowej Kalifornii – Ponieważ wszystko przebiegło
zgodnie z instrukcją, będziemy wykonywać tę samą czynność mniej więcej co dwa
tygodnie, aby utrzymać akceptowalny stan naładowania baterii”.
Po wylądowaniu i opuszczeniu wnętrza łazika baterie Ingenuity będą ładowane
wyłącznie przez własny panel słoneczny. Jeśli helikopter przetrwa zimne
marsjańskie noce – zespół przystąpi do testów. Marsjański śmigłowiec może latać do 90 sekund, jednorazowo na odległości prawie 980 stóp (300 metrów), około 10 do 15 stóp nad ziemią. NASA
przypomina przy okazji, że pierwszy lot
samolotu braci Wright trwał zaledwie 12 sekund.
I na zakończenie –
zaproszenie do współpracy. NASA namawia zainteresowanych do … wybudowania
własnego helikoptera marsjańskiego. Nie tak skomplikowanego i o dość ograniczonych funkcjach, na dodatek
papierowego, ale za to możliwego do wykonania w domu. Potrzebujemy do tego
ołówka, miarki, kartki papieru, nożyczek i odrobiny cierpliwości. Jak to
zrobić? Zobaczcie sami. Oto film instruktażowy przygotowany przez NASA.
Można też
skorzystać z bardziej dokładnego instruktażu NASA:
https://www.jpl.nasa.gov/edu/learn/project/make-a-paper-mars-helicopter/
Zapraszamy
do zabawy!
(raj)
Źródło: https://mars.nasa.gov/news
Główna strona projektu: : https://mars.nasa.gov/mars2020/
Fot. NASA.

Rozpoczyna się montaż płyt elewacyjnych
24 sierpnia 2020
Generalny wykonawca budynku Morskiego Centrum Nauki – firma ERBUD S.A. – rozpoczął proces montowania płyt elewacyjnych. Po ich zamocowaniu przystąpi do montażu siatek na elewacji. W związku z tym przesyłamy (w załączniku) do wykorzystania tekst inżyniera architekta Piotra Płaskowickiego – autora projektu budynku MCN. Zawiera on wizję projektanta i informacje dotyczące szczegółów architektonicznych.
Wszystkie roboty duże i małe
21 sierpnia 2020
18-metrowa figura Gundama – robota,
bohatera jednego ze słynnych japońskich seriali animowanych – będzie nie tylko poruszać głową, tułowiem i
kończynami, ale też palcami, które będzie potrafiła ułożyć w pięść lub „znak
pokoju”. Statua powstaje W Yamashita Pier w
pobliżu Jokohamy (Japonia), na terenie kompleksu o nazwie Gundam Factory.

Będzie to replika
RX-78-2 Gundam, wprowadzonego do oryginalnej animowanej serii w 1979 roku. Gigantyczna
figura stanie w 40. rocznicę powstania serii. Organizatorzy tego
przedsięwzięcia planowali otwarcie Gundam Factory Yokohama w październiku 2020 r., ale termin ten został
przesunięty w czasie w związku z epidemią COVID-19. Obecnie mówi się o “końcu
roku”, bez dokładniejszego określenia tego terminu.

Gundam Factory będzie
otwarta tylko przez rok. W strefie znajdą się sklepy, wystawy i kawiarnia
Gundam Cafe, w której będzie można zamówić lokalne przysmaki, a także potrawy i
napoje o tematyce Gundam. Będzie też działała „Akademia”, w której osoby
zaciekawione robotyką będą mogły dowiedzieć się, jak są projektowane i
konstruowane roboty.
Konstrukcja została poświęcona przez kapłanów kościoła szintoistycznego.

Budowę znacznie
mniejszych robotów zaplanowały wspólnie Uniwersytet w Tokio i Japońska Agencja
Kosmiczna (JAXA). Małe, mierzące zaledwie po kilkanaście centymetrów roboty z
serii Gundam, mają być wysłane w kosmos na pokładzie specjalnego mikrosatelity.
Za pośrednictwem siedmiu kamer będą one mogły być obserwowane przez widzów na
całym świecie. W oczach małych robotów zainstalowane będą diody LED, imitujące
kolory flagi olimpijskiej w trakcie prezentacji narodów, biorących udział w Igrzyskach
Olimpijskich w Tokio. To efektowny, unikalny element promocji nie tylko samej
olimpiady, ale też możliwości technicznych Japonii, gospodarza imprezy.

„Japończycy nie ukrywają, że poprzez Olimpiadę zamierzają jak najlepiej
wypromować swój kraj na arenie międzynarodowej i pokazać, jak wciąż na wysokim
poziomie technologicznym znajduje się obecnie. I nie chodzi tu tylko o
elektronikę użytkową, ale również świat motoryzacji i przemysł kosmiczny” –
informuje portal GeekWeek.pl przypominając, że podczas ceremonii otwarcia igrzysk
pojawić się ma latający samochód Toyoty, a fanów różnych dyscyplin sportowych z
całego świata obsługiwać będą roboty i latające, autonomiczne taksówki. „Zwycięzcy
otrzymają medale wykonane ze złota i metali szlachetnych pozyskanych ze smartfonów”
– podaje GeekWeek.pl.

Gundam – seria japońskich animacji osadzonych
w popularnym gatunku mecha, w którego centrum uwagi znajdują się przeważnie
walki wielkich robotów oraz perypetie związanie z ich pilotami. Gundam uważany
jest za ważny kamień milowy w historii mangi i anime. Wczesniej w centrum zainteresowania znajdowały
się głównie walki gigantycznych robotów, jednak wraz z pojawieniem się Gundam fabuła
zaczęła skupia się na przeżyciach młodych pilotów, którzy często wbrew swej
woli zostają zmuszeni do wejścia w okrutny świat wojny i walk na śmierć i
życie. Celem Gundam jest przedstawienie okrucieństwa i bezsensowności, jakie
niosą ze sobą konflikty zbrojne, stąd też inspiracja dla nazwy serii. Na
początku brzmiała ona Gundom, co miało być połączeniem słów gun (broń) i
freedom (wolność), jednak decyzją jednego z artystów anime zostało
przemianowane na Gundam (gun – broń; dam – tama), a nowa nazwa miała symbolizować
ostrzał z karabinu, który zatrzymuje wrogów niczym tama. Gundam to nie tylko
anime i manga, to również zabawki i figurki kolekcjonerskie, których jakość
doceniana jest przez fanów na całym świecie. (https://cdp.pl/hobby/gundam.html
)

(raj)
Źródło:
GeekWeek.pl, timeout.com, Gundam Factory Yokohama
Fot. Gundam Factory Yokohama, Twitter
- marzec 2023
- luty 2023
- styczeń 2023
- grudzień 2022
- listopad 2022
- październik 2022
- wrzesień 2022
- sierpień 2022
- lipiec 2022
- czerwiec 2022
- maj 2022
- kwiecień 2022
- marzec 2022
- luty 2022
- styczeń 2022
- grudzień 2021
- listopad 2021
- październik 2021
- wrzesień 2021
- sierpień 2021
- lipiec 2021
- czerwiec 2021
- maj 2021
- kwiecień 2021
- marzec 2021
- luty 2021
- styczeń 2021
- grudzień 2020
- listopad 2020
- październik 2020
- wrzesień 2020
- sierpień 2020
- lipiec 2020
- czerwiec 2020
- maj 2020
- kwiecień 2020
- marzec 2020
- luty 2020
- styczeń 2020
- grudzień 2019
- listopad 2019
- październik 2019
- wrzesień 2019
- sierpień 2019
- lipiec 2019
- czerwiec 2019
- maj 2019
- kwiecień 2019
- marzec 2019
- luty 2019
- styczeń 2019
- grudzień 2018
- listopad 2018
- październik 2018
- wrzesień 2018
- sierpień 2018
- czerwiec 2018
- maj 2018
- kwiecień 2018
- marzec 2018
- luty 2018
- styczeń 2018
- lipiec 2017