Za nami ostatnie spotkanie, zamykające roczny cykl „Żaglonauci”, którego gościniami były „Piersi w Arktyce”: Małgorzata Rzepecka, Anna Wierzbicka, Joanna Plenzler i Wiktoria Parzych.
Kobiecą wyprawę zrealizowały w lipcu tego roku, transportując na daleką północ dwie, trzymetrowe łódki żaglowe. Cel? Fiordy Ekmanfjord i Dicksonfjord położone w północnej części Isfjordu. Ekspedycja zajęła niecałe dwa tygodnie, przygotowania, ponad pół roku.
Jak mówią, większość z nich była już wcześniej w Arktyce i wiedziała, że nie pływa się w niej lekko. A dodatkowych niewygód nie brakowało.
– Spodobał nam się pomysł wykorzystania łódek z polietylenu – takiej łódki nie rozgniecie mors, czy niedźwiedź polarny, o których na Arktyce łatwo, nie straszne jej też kamieniste podłoże – mówi kapitan jachtowy, Małgorzata Rzepecka. – Jednak, 3-metrowa łódka to bardzo ograniczona przestrzeń, wszystkie rzeczy trzeba mocno skompresować, zrezygnowałyśmy nawet z zapasów wody. Do pozyskiwania wody pitnej miałyśmy filtry – dodaje.
Na ewentualność spotkania z dużym drapieżnikiem, panie wyposażyły się w rakietnice i dwa sznaucery. Poza tym, w komunikator satelitarny – gdyby okazało się, że trzeba wezwać pomoc.
Wyprawę zaplanowały ze szczegółami. – Zrobiłyśmy dobre rozpoznanie topograficzne terenu. Okolicę wybrałyśmy ze względu na bliskość stolicy Longyearbyen, a fiordy – bo nikt tam nie pływa – mówi kpt. Rzepecka.
Na pytanie o kolejną wyprawę „Piersi w Arktyce”, odpowiada wymijająco. Gdybyśmy mieli jednak czytać między wierszami, użylibyśmy słowa: lipiec. 🙂
Spotkaniu towarzyszyła wystawa akryli i akwareli – dwie z uczestniczek wyprawy malują!
Partnerem cyklu spotkań „Żaglonauci” była Szczecińska Energetyka Cieplna.